READ THIS BLOG IN ENGLISH

wtorek, 30 sierpnia 2011

Illamasqua part 2


Postanowiłam dodać jeszcze jednego posta dotyczącego jednej z moich ulubionych marek, abyście mogli się z nią troszkę bliżej zapoznać.

Illamasqua to młoda brytyjska marka oferująca kosmetyki i akcesoria do artystycznego makijażu (dziennego i scenicznego) Firma stworzona została w 2008 r przez wiodących chemików i artystów makijażu. Znana jest z intensywnych i odważnych kolorów. Kosmetyki są mocno pigmentowane i długo zachowują intensywność swych barw. To, co wyróżnia tą markę to niesamowite, mroczne i teatralne charakteryzacje wychodzące spod rąk makijażystów Illamasqua. Motto firmy to „Make up for your alter ego”, czyli makijaż dla naszej mrocznej, bardziej fascynującej wersji nas samych. Dyrektor artystyczna Illamasqua to Alex Box, ceniona na świecie, wizażystka znana ze swoich ekscentrycznych i wystrzałowych sesji. Co tu więcej mówić, Illamasqua, dla mnie to po prostu wielka księga inspiracji.







Illamasqua




Jak niewiele mi trzeba do szczęścia. Hehe… 
Otóż dostałam swoje zamówienie z Illamasqua. Nie spodziewałam się tej paczuszki tak szybko gdyż informacja, jaką podają na stronie sugeruje, że paczka dojdzie w przeciągu 8-9 dni roboczych (chyba, że to ja coś znów poplątałam) Moja doszła w po 3 dniach :D Jeszcze bardziej uszczęśliwia mnie cena, jaką za nie zapłaciłam. Trafiłam na ostatni dzień wyprzedaży na stronie Illamasqua i cienie, które normalnie kosztują ponad 15 funtów, upolowałam za 5 funtów każdy. A tej marki chyba nie trzeba przedstawiać, ma niesamowite produkty i kolorówkę a stronę wręcz magiczną.
I to było by na tyle dziś, bo muszę zmykać do szkoły. 
Oczywiście wrzucam parę zdjęć moich skarbów J







Kociak zainteresowany moim szczęściem postanowił sprawdzić czy w paczce nie ma czegoś dla niego :P




piątek, 26 sierpnia 2011

NYX Rouge - Cream Blush


Zachęcona postem jednej z blogowiczek postanowiłam zainwestować w kolejne róże do policzków. Tylko, że tym razem w nietypowej dla mnie konsystencji. To znaczy znałam już kremowe róże, ale jakoś do tej pory nigdy ich nie wypróbowałam. Jednak po przeczytaniu notki http://firmakokardamakeup.blogspot.com/2011/05/nyx-cream-blush-recenzje.html strasznie się na nie napaliłam, no i zamówiłam je na Allegro. 

Oczywiście mój zakupocholizm wziął górę nad rozsądkiem i przy okazji zamawiania róży dorzuciłam do koszyczka kilka innych produktów firmy NYX. No, ale o nich, kiedy indziej.

Wracając do róży. Zostałam szczęśliwą posiadaczką dwóch odcieni: Hot Pink i Tea Rose. Szczęśliwą- bo nie żałuję żadnego grosza, którego na nie wydałam. Wyglądają idealnie na mojej suchej buzi. Ich kolor jest półtransparętny i co najważniejsze dla buśki takiej jak moja to dają lśniące, zdrowe wykończenie, ale też bez przesady, więc wszystko wygląda bardzo naturalnie. Bardzo ładnie wtapiają się w skórę i przy tym obsługa jest bardzo prosta, gdyż łatwo się rozcierają. Ich trwałość też jest zadawalająca (przynajmniej na mojej buzi), bo trzymają się praktycznie cały dzień.

Podsumowując, jest to kolejny produkt godny uwagi w szczególności dla osób oczekujących świecącego trochę mokrawego, ale przy tym naturalnego efektu.









Dodatkowo wrzucam dwa zdjęcia mojej dzisiejszej fryzurki, z której jestem bardzo zadowolona (w szczególności, że uwielbiam różnego rodzaju warkocze) Co wy na to? Podobają się wam warkocze? :P


Pozdrawiam i dziękuję za wszystkie wasze komentarze :)



czwartek, 25 sierpnia 2011

Hean

Dziś kolejna recenzja kosmetyku Hean. 

Tak jak wspominałam w jednym z postów, jakiś czas temu dostałam paczuszkę od firmy Hean z kosmetykami do wypróbowania  http://swiatedki.blogspot.com/2011/07/baza-stay-on-firmy-hean.html


Dziś przyszła pora na wypiekany róż 272-przygaszony róż ze złotymi drobinkami.

Jak otworzyłam przesyłkę, w pierwszej chwili pomyślałam, że jest to cień, bo tak ślicznie się mienił. Troszkę się zdziwiłam jak okazało się, iż jest to róż do policzków. Jakoś mi nie pasował fakt, że tak bardzo się świeci. Więc postanowiłam z niego korzystać na swój sposób, czyli nakładać go na powieki :P Z resztą sam producent na swoim blogu podaje, iż można go stosować jako cień (na sucho i na mokro). Cena, sugerowana to 10.99Zł niestety nie wiem czy za taką samą kwotę można go dostać w sklepie. 
Wracając jednak do mojej opinii na jego temat, to jako cień świetnie się sprawdził, wyglądał delikatnie na powiece i świetnie pasował do dziennego makijażu. Trzymał się na oczkach cały dzien. Jednak nie byłabym sobą gdybym nie sprawdziła jego pierwotnego zastosowania, więc wymaziałam nim swoje policzki. Na początku podchodziłam sceptycznie do tych drobinek. Sądziłam, że będzie to wyglądało trochę tandetnie. Jednak róż postanowił mnie zaskoczyć. Szczerze mówiąc byłam zaskoczona efektem. Wcale nie wyglądał tandetnie, a co więcej, powiedziałabym, że prezentuje się na policzkach bardzo ładnie. Rozświetla buzie, dając jej delikatny, zdrowy wygląd. Do tego jest bardzo trwały i łatwo się rozprowadza na buzi. Nie pozostawia żadnych smug, dzięki swojej delikatnej pudrowej konsystencji. Ogólnie rzecz ujmując, kosmetyk wart uwagi i polecenia. Do tego wydajny i za niewielką sumę. Jestem jak najbardziej na tak i jak tylko będę miała okazję to uzbroję się w dwa pozostałe kolory :) 




Po prawej róż na bazie "Stay On" tej samej firmy, a po lewej bez :)
Zdjęcia robione w świetle dziennym, ale mimo to kosmetyk wygląda lepiej w rzeczywistości, niż na obrazku :)


No i oczywiście mój najukochańszy model w jednej z jego ulubionych pozycji :)




poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Zakupowo

  Niedawno obchodziłam swoje urodziny i z tej okazji zostałam zabrana przez swojego lubego na zakupy do Dublina, które zakończyły się romantyczną kolacją J Owocem tego przemiłego dnia jest nowa para butów. Skorzystaliśmy z okazji, że w ALDO mieli wyprzedaż i moim urodzinowym prezentem są brązowe platformy….Kolejne :P (do butów dobrałam sobie jeszcze drewniane bransoletki) No niby nic szczególnego zwykłe brązowe buty, ale urzekł mnie obcas wraz z platformą, bo jest z korka i jakoś tak fajnie to wszystko razem wygląda. 








No, ale to było na początku sierpnia, natomiast dziś znów dostałam parę rzeczy. Postanowiłam uzupełnić swoją kosmetyczkę o parę produktów, które będą mi potrzebne do wykonywania makijaży. I tak do mojej skromnej kolekcji wpadły cztery podkłady, zestaw: cieni, róży, korektorów i szminek. Wszystko to z mojej ulubionej polskiej marki INGLOT J Więc muszę przyznać, że mężczyźni nie tylko drapią się po brzuchach popijając piwo, ale także potrafią sprawiać nam przyjemność (czasem :P)








niedziela, 21 sierpnia 2011

http://www.lamakeupacademy.com/courses.php

Wiem, wiem. Troszkę  mnie nie było, ale muszę zwalić winę na brak czasu i zmęczenie. Muszę za to bardzo przeprosić. Postaram się poprawć, ale sama nie wiem jak to wyjdzie w praniu.
Dzisiejszy post też nie będzie zbyt długi, ale muszę się z wami czymś podzielić :P
Przeglądałam ostatnio stronę szkoły, w której uczyłam się artystycznego makijażu i jakież było moje zaskoczenie kiedy okazało się, że jeden z kursów reklamują makijażem mojego autorstwa. Kto przeglądał mojego bloga ten będzie wiedział który to :P (no dobra już mówię, chodzi o zdjęcie, na którym dziewczyna ma podzielony makijaż. Z jednej strony złóto-czerwony, z drugiej biało-czarny) http://www.lamakeupacademy.com/courses.php Drugie zdjęcie znalazłam w szczegółowych informacjach dotyczących działu Efektów Specjalnych, w galerii prac studentów (makijaż z butelką w głowie) http://www.lamakeupacademy.com/c-d-SFX.php
Miła niespodzianka :)
Do napisania , Buźka :)