READ THIS BLOG IN ENGLISH

sobota, 28 maja 2011

Dzisiejsza stylizacja i MACowy szaraczek

Zainspirowana miłymi komentarzami z wczorajszego posta, postanowiłam wrzucić dzisiejszą stylizację. Dodatkowym impulsem ku temu była w miarę ładna pogoda (po prostu nie padało J )


vest-reserved
t-shirt-atmosphere
leggings-dunnes stores
heels-heatons


No dobra nie jest to typowy szaraczek, bo na zewnętrznych kącikach oczu dodałam niebieski mocno brokatowy cień :)





piątek, 27 maja 2011

Shoes

Czasami wydaje mi się, że jestem zakupocholiczką (no dobra nie czasami a cały czas tak myślę), a to, co najczęściej kupuje to buty. Głównie są to buty na obcasie i wcale nie przeszkadza mi w tym fakt, iż kompletnie nie umiem w nich chodzić J Potrafię godzinami chodzić po sklepach z obuwiem bądź wertować strony internetowe w poszukiwaniu butów, które mnie zauroczą. Czasem jestem zdolna do tego żeby pojechać na zakupy po spożywkę, a wrócić z kolejną parą obuwia, bo tak mi się któreś spodobają, że nie jestem w stanie się powstrzymać J Mam już pokaźny zbiór szpilek, ale wciąż kupuję kolejne. Zawsze jest jakiś powód, dla którego muszę posiąść kolejną parę. W najbliższym czasie czekają mnie dwa śluby i już upatrzyłam sobie kolejne buciki do kolekcji, wiec jakoś mi się nie widzi pójście na odwyk J W związku z tym postanowiłam sfotografować kilka z nich, a dokładniej kilka moich ulubionych par J Mam nadzieję, że wam się spodobają. 

F&F

Heatons

Heatons

Aldo

Aldo

Zara
 A że kobieta zmienną jest to każdy wie, postanowiłam więc zmienić dziś kolor na paznokciach. Mój wybór padł na różowy lakier z Rimell. Ten jest bardziej kryjący niż wczorajsza żółć i bardziej mi odpowiada.






czwartek, 26 maja 2011

Kanarek

Zainspirowana artykułem w gazecie postanowiłam wygrzebać z szafki lakier, który kupiłam w zeszłym roku. Do tej pory nie wiedziałam, po co w ogóle go kupiłam. Pomalowałam nim paznokcie tylko raz i rzuciłam w kąt. Myślę, że musiałam „dojrzeć” do tego koloru J W każdym razie efekt mi się podoba. Nie jest to neonowa żółć, jaką chciałam, ale mimo to wygląda fajnie. Co wy o tym myślicie, podoba wam się?




środa, 25 maja 2011

Fantasy Makeup

Wygląda na to, że niepotrzebnie martwiłam się tym wulkanem. Z informacji, jakie podają media wynika, iż wszystko wraca do normy. W związku z tym mój humor nieco się poprawił. Pozostaje mi tylko powiedzieć: „Polsko witaj za tydzień” J i chyba naprawdę jestem nadgorliwa, bo większość rzeczy mam już spakowane. Chyba, że to kwestia tego jak bardzo nie mogę się doczekać urlopu Niestety muszę uzbroić się w cierpliwość, a do posta dołączam kolejną dawkę makijażu. No troszkę bardziej wymyślnego i na pewno nie jest to makijaż dzienny J

Te zielone rzęsy są tak niesamowite, że jak tylko je zobaczyłam to musiałam je mieć, zainspirowały mnie do całego tego pomysłu. Gdyby nie one pewnie i liście do głowy by mi nie przyszły J


Przy tworzeniu Geishy musiałam trochę się na trudzić. Biała farba do twarzy stwierdziła, iż nie ma ochoty ze mną współpracować. Po długich namowach poddała się i efekt jest niesamowity J


wtorek, 24 maja 2011

Barakomania i work experience

Wczorajszy dzień to jakaś porażka, no dobra przesadzam, bo większość dnia była udana. Zacznę może od początku, brałam udział w konkursie fryzjerskim L’Oreala jako makijażystka. Cała impreza poszła świetnie, dawno nie widziałam tylu młodych, świetnych fryzjerów w jednym miejscu J Poza mną były jeszcze dwie bardzo miłe makijażystki, więc w takim towarzystwie dzień minął mi naprawdę w bardzo sympatycznej atmosferze. Mimo iż taki się nie zapowiadał. Rano zanim wyruszyłam do Dublina pogoda była tragiczna, wiało (i to porządnie), lało. Starałam się tym nie przejmować. W końcu to Irlandia, pewnie po jakimś czasie przejdzie. Jak dojechaliśmy do Dublina rzeczywiście ulewa ustąpiła, natomiast ja utknęłam w oooogromnym korku. Postanowiłam nie panikować. Kiedy w żółwim tempie dotarłam w okolice miejsca docelowego, z przerażeniem odkryłam, że zamknęli kilka ulic, które były mi potrzebne do osiągnięcia swojego celu (byłam wtedy już spóźniona 30 min) Tak, zamknęli mi ulice! Powodem całego tego zamieszania był gość niedzielny Barack Obama.
http://www.huffingtonpost.com/2011/05/23/barack-obama-ireland-trip_n_865876.html


Wyskoczyłam z auta i podążyłam szybkim krokiem do budynku L’Oreala i oczywiście musiałam zaliczyć glebę. Przywitałam się z mokrym chodnikiem bardzo boleśnie, czego skutkiem jest przepiękny siniak i strupek na kolanie, mam nadzieję, że do ślubu się zagoi J Jak tylko dotarłam, cała zła passa się skończyła. (Tak mi się przy najmniej wydawało.) Zrobiłyśmy kilka delikatnych makijaży. Fryzjerzy chcieli skupić całą uwagę jurorów na włosach modelek. I całkowicie ich rozumiem, choć miałam nadzieję że będę mogła poszaleć kiedy zobaczyłam te wszystkie niesamowite kolory na włosach dziewczyn. Na koniec pracy ponownie dostałam, paczuszkę z kosmetykami do włosów L’Oreala tylko, że tym razem była ona dwa razy większa niż ostatnio. Cała w skowronka po tak udanej pracy, wyparowałam na ulicę. Pełna nadziei,że zła passa zakończyła się rano J Myliłam się. Okazało się, że przez cały czas mojego pobytu na konkursie, służby porządkowe zdążyły pozamykać jeszcze więcej ulic. Jakby tego było mało to tłum ludzi postanowił wybrać się na spotkanie z Obamą. Oczywiście już nie zaliczyłam żadnej wywrotki, ale musiałam krążyć po Dublinie z obolałym kolanem, bo się zgubiłam L (A torba z kosmetykami wcale nie była lekka). Po  dwóch godzinach tułaczki znalazłam swoją drugą połówkę, która zawiozła mnie do domu. I tak mi minął wczorajszy dzień J Dodaję zdjęcia kosmetyków, które dostałam. Systematycznie będę je testować. 

Szampon i odżywka zostały przeze mnie już przetestowane, gdyż dostałam takie przy poprzedniej pracy dla L’Oreala J odsyłam, więc do posta http://swiatedki.blogspot.com/2011/05/loreal-absolut-repair.html natomiast ten trzeci zapowiada się bardzo ciekawie i od razu się za niego zabiorę.


Z tą serią powstrzymam się do pełni lata (o ile można mówić o pełni lata w Irlandii J ) iż jest stworzona do ochrony włosów w okresie, kiedy nasze włosy są narażone na zniszczenie promieniami słonecznymi.

Dostałam także dwa produkty do stylizacji włosów L’OREAL Play Ball Slick Caramel oraz L'Oreal Professionnel Texture Expert Expansion Volumising Cream Mousse.



A tu mój kotek, który postanowił być na planie Wraz z kosmetykami J





P.S. A żebym się nie nudziła to wulkan na Islandii postanowił podarować mi więcej zmartwień L mam nadzieję, że to coś się uspokoi zanim dojdzie do mojego planowanego od pół roku lotu do Polski L

sobota, 21 maja 2011

Work experience

Właśnie dostałam maila ze szczegółami praktyk. W poniedziałek wybieram się na kolejną praktykę do L’Oreala. W ramach „otwartych drzwi”, jaką prowadzi szkoła, w której robiłam kurs makijażu, przez najbliższy rok będą do mnie dzwonić z ofertami pracy jako makijażysta. Jest to świetny sposób na zdobycie doświadczenia, wprawy, zbudowania swojego CV oraz możliwość współpracy z różnymi artystami. Więc jak tylko zadzwonili, że potrzebują kogoś na poniedziałkowy event to bez zastanowienia powiedziałam TAK J Jestem cała w skowronkach i mimo że do poniedziałku mam sporo czasu to pędzle mam już umyte i szykuję swój zestaw kosmetyków na ten dzień :D Jestem trochę w gorącej wodzie kąpana, zaczęłam się nawet pakować na wyjazd do Polski, który jest dopiero 2 czerwca. Oj… po prostu przezorny zawsze ubezpieczony J nie lubię być nie przygotowana. Dobra lecę pobiegać J

I kilka zdjęć z zajęć J
Special Effects

Special Effects

Body Painting

piątek, 20 maja 2011

Brushes


Dziś poddam ocenie trzy pędzle. Mam ich więcej, ale zacznę od moich ulubionych J Jest to pędzel do podkładu firmy Royal i dwa pędzle Inglot (4 SS i 6 SS).
Zacznę od pędzla do podkładu, bo jest niesamowity. Włosie syntetyczne, gęste i co jest dla mnie bardzo ważne to fakt, że nie gubi sierści. Rozprowadza podkład bardzo dokładnie bez tak zwanych smug J a co śmieszniejsze podczas kursu okazało się, że jeden z wykładowców ma identyczny i do tego z rozbrajającą szczerością stwierdził, że nie zamieniłby go na żaden inny. Z tego, co sprawdzałam na Allegro cena jego wynosi ok. 15 zł, ja natomiast kupiłam go w pobliskiej aptece za ok. 3 euro J Niestety już ich w niej nie ma, miałam nadzieje wypróbować inne pędzle tej maki. Ma tylko jeden mankament i nie wiem czy to kwestia włosia czy kosmetyku, którego użyłam, ale nie mogę go doprać L. Na jednej z sesji nakładałam nim żółtą farbę do ciała i włosie pędzla jest żółte. Szorowałam go już chyba z tysiąc razy w międzyczasie oczywiście z niego korzystałam i ten kolor nie ma wpływu na makijaż, ale jakoś tak dla mnie to nie estetycznie ta żółć wygląda L No, ale chyba będę musiała się z nią pogodzić (Albo zamówić nowy na Allegro J) Więc pędzel ten jak widać mogę z czystym sercem polecić, nie wiem jak inne pędzle tej marki, ale ten do podkładu jest godny uwagi.


Kolejne dwa ocenię razem, bo są bardzo podobne do siebie, a różnią się jedynie wielkością. Zacznę od tego, że uwielbiam wręcz kocham produkty Inglota (poza paroma, ale wyjątek potwierdza regułę J) W trakcie kursu postanowiłam poszerzyć swój asortyment pędzli o wyżej wymienione, tj. 4SS i 6SS. Włosie jest delikatne, milutkie i nie wypada, a myję pędzle po każdym użyciu. Do tego 4SS jest na tyle duży, że czasem wolę nadać kontury twarzy właśnie tym pędzlem, są wtedy bardziej wyraziste, ale to już zależy od tego, jaki chcemy osiągnąć efekt J Niestety nie wiem, jaka jest ich cena w Polsce, mnie kosztowały ponad 15 euro za jeden i domyślam się, że gdybym zaczekała do wyjazdu do Polski byłaby wtedy mniejsza, :/ ale nie mogłam się doczekać i mimo tej ceny nadal je uwielbiam. Są to pędzle, bez których się nie ruszam i wykorzystuję do każdego makijażu. Pewnie zbankrutuję nie długo, ale jak tylko moja stopa dotknie Polskiej ziemi to skieruje się wprost do sklepu Inglota, a me ręce sięgną po kolejną partię pędzli. Więc chyb nie muszę mówić, że polecam ?! J



czwartek, 19 maja 2011

L'OREAL ABSOLUT REPAIR

No to pora na pierwszą recenzję J Pod ostrzał poddaję szampon i odżywkę L’Oreal Absolut Repair. Te dwa kosmetyki wpadły w moje ręce przypadkiem, pracowałam przy kampanii L’Oreala promującej właśnie tą serię i po skończonym makijażu dostałam właśnie wyżej wymienione cudeńka. Zacznę może od tego, jakie są moje włosy żeby dać wam zarys tego, czego sama szukam w tego rodzaju produktach. Moje włoski są w opłakanym stanie i to wyłącznie z mojej winy, bo ich nie oszczędzam. Mniej więcej, co 2 miesiące farbuję, codziennie suszę i prostuję. Parę lat temu (3 lata temu) zafundowałam im terapię szokową, ponieważ zafarbowałam je na czarny kolor, po czym po kilku dniach zmieniłam zdanie i rozjaśniłam do kanarkowej żółci, a po jakimś czasie ponownie je przefarbowałam, bo żółć mi się nie podobała. Do tego doszła dieta, po której straciłam połowę objętości swoich włosów i niestety nadal wypadają, ale przynajmniej nie w tak oszalałym tempie jak wtedy. Więc po tych wybrykach i codziennym traktowaniu moich włosów gorącymi narzędziami doprowadziłam je do stanu gdzie, jeśli nie użyje odżywki to nie ma mowy o ich rozczesaniu. I tu niespodzianką był szampon AR, zrobił coś, co żaden poprzedni, rozczesałam włosy bez odżywki J A efekt w połączeniu z odżywką daje lśniące zdrowe włosy, no może nie od razu zdrowe, ale przynajmniej tak wyglądają i po ponad miesiącu używania są bardziej odżywione i mocniejsze. Do tego pachnie bardzo przyjemnie. Szampon ma jeden minus, po długim czasie jego używania zauważyłam, że włoski szybciej mi się przetłuszczają, L Więc jeśli miałabym go kupić to bym się niestety zastanowiła, natomiast odżywkę kupię na pewno, bo i tak nie nakładam jej nigdy na skórę głowy, a świetnie odżywia moje włosy i nie chciałabym z niej zrezygnować. Polecam tą serię, no przy najmniej szampon i odżywkę, bo to mam przetestowane, z czystym sercem. Uważam, że ta kolekcja nadaje się do włosów bardzo zniszczonych, suchych,zmęczonych chemią, bardzo łamliwych i jest idealna do ratowania włosów takich jak moje J


No i muszę się czymś pochwalić J W końcu mi coś urosło, tak, tak w końcu. Niestety nigdy nie będę ogrodnikiem, bo jedyne roślinki, które przeżywają w moim domu to kaktusy. Jak zapomnę je podlać to nic im się nie dzieje. Natomiast tym razem się uparłam, ale pewnie bez pomocy Pawła i tak bym ją ususzyła, a mowa tu o krzaczku truskawki, który dostałam właśnie od mojego lubego. I tak przy pomocy ukochanego miałam możliwość zjedzenia dwóch najsmaczniejszych truskawek w moim życiu J



środa, 18 maja 2011

Bomba :(

Wraz z wizytą królowej Angielskiej w Irlandii zrobiło się trochę bardziej gorąco (I na pewno nie mam tu na myśli pogody) W każdym razie dotyczyło to bardziej Dublina, a niżeli miejscowości w której sobie mieszkam. Przy najmniej tak mi się wydawało. Wczoraj dotarła do mnie informacja iż w miasteczku nieopodal mojego znaleziono bombę.( http://www.independent.ie/video/video-irish-news/bomb-made-safe-ahead-of-royal-visit-2648950.html ) I to skłoniło mnie do refleksji. Czy naprawdę cywilizowani ludzie muszą posuwać się do tak skrajnych czynów żeby wyrazić swoją dezaprobatę?! Mieszkając sobie tutaj, poznając wielu Irlandczyków z różnymi osobowościami doszłam do wniosku iż jest to kraj bardzo otwarty i tolerancyjny, dlatego też sytuacja ta jest dla mnie czymś niewiarygodnym, czymś czego bym się na pewno nie spodziewała :( Muszę tu jednak zaznaczyć, że nie do końca znam historię konfliktu tych dwóch krajów, więc mój wniosek wynika z perspektywy osoby która nie podchodzi do sprawy osobiście. Mam nadzieję że wszystko czym prędzej wróci do normy :)

Marilyn Monroe

Dostałam kolejne zdjęcia ze swojej sesji zdjęciowej. I jestem cała pod ekscytowana. Bardzo mi się podoba efekt jaki osiągnęłam przy makijażu ala Marilyn Monroe :) Modelką była moja koleżanka, której należą się podziękowania :) Pasowała idealnie do tej stylizacji. Mam nadzieję że i wam się spodoba :)



wtorek, 17 maja 2011

Sushi

Dziś z innej beczki J Wraz z moim ukochanym jesteśmy wielkimi fanami sushi. W ogóle lubimy próbować nowych potraw. Jeśli wybieramy się do jakiegoś kraju pierwsza rzecz, jakiej szukamy to tradycyjna kuchnia, typowa dla danego regionu (tak została odkryta przez nas hiszpańska Paella). Ale wracając do sushi jest to nasz faworyt, a nawet po wielu próbach nauczyliśmy się jak zrobić pyszne i ładne sushi. Oczywiście nam ciągle mało. Pomimo iż w naszej biblioteczce znajduje się już kilka książek o tematyce: „Jak zrobić sushi”, to i tak planujemy wybrać się na kurs. Już kilka takowych znalazłam, są to kursy jednodniowe i mimo iż nie staniemy się specjalistami w tej dziedzinie po jednym dniu, to i tak, jeśli tylko będziemy mieli czas to się na takowy wybierzemy J


Tym razem było to dzieło mojego mężczyzny, postanowił zrobić kilka różnych wersji sushi, czego efekty widać powyżej. Standardowe, kwadratowe, a nawet trójkątne J


poniedziałek, 16 maja 2011

Rainbow

Kolejna partia zdjęć, tym razem tylko z zajęć. Bardzo lubię wyraziste i mocne kolory w makijażu, a że lato nadchodzi wielkimi krokami uważam, że taki makeup może być fajnym dodatkiem do letnich stylizacji J Niestety poza pomarańczowym i żółtym cieniem MAC nie pamiętam jakich innych produktów użyłam do ich wykonania. Mimo to mam nadzieję że wam się spodoba.


sobota, 14 maja 2011

Follow my blog with bloglovin

Photoshoot

Jak wspominałam w pierwszym poście, mam za sobą kurs makijażu. W jego trakcie miałam kilka sesji zdjęciowych. Więc postanowiłam się nimi podzielić i oto kilka zdjęć. Z czasem wrzucę więcej, jak tylko dostanę je od fotografa J

High Fashion Makeup

Bridal Make Up - Makijaż Ślubny

piątek, 13 maja 2011

My Treasures

Kilka dni temu dostałam paczkę ze swoim zamówieniem ze strony  www.strawberrynet.com i jestem bardzo zadowolona. Było to moje pierwsze zamówienie i teraz wiem, że nie ostatnie J Przesyłka doszła do mnie nie naruszona i w ekspresowym tempie. Według informacji na stronie powinna iść do mnie od 7 do 10 dni, ja natomiast dostałam ją po 6. No ale może napisze w końcu co to było. Zamówiłam sobie paletę MAC (Tone Grey) i pigmenty tej samej marki. Póki co miałam okazję użyć tylko złotego i muszę przyznać, że pięknie wygląda na oczach, mieni się niesamowicie. Z czasem postaram się dodać post ze zdjęciami makijażu do którego użyję tych cudeniek J A póki co to dodaję zdjęcia moich nowych skarbów.


I mały dodatek, czyli jedna z miłości mojego życia:

Buczer

środa, 11 maja 2011

O mnie :)

Witam,

Troszkę potrwało zanim zdecydowałam się na bloga, ale w końcu udało się. Zacznę od paru słów o sobie. Właśnie skończyłam kurs artystycznego makijażu, więc mój blog będzie przeplatany postami, zdjęciami między innymi  makijażu mojego autorstwa. Na zajęciach uczyliśmy się wielu look'ów, między innymi: ślubnego, wieczorowego, telewizyjnego, high fashion, special effects. Kurs ten przeszłam w szkole o nazwie LA Make Up Academy w Dublinie - 3rd module. Uczyli mnie renomowani makijażyści znani w Irlandii w świecie makijażu. W planach mam kolejny kurs hair dressingu, ale co będzie zobaczymy, wszystko w końcu kosztuje :) Mam nadzieję, że znajde amatorów mojego bloga :)

Pozdrawiam i Zapraszam,

Edyta