READ THIS BLOG IN ENGLISH

piątek, 20 maja 2011

Brushes


Dziś poddam ocenie trzy pędzle. Mam ich więcej, ale zacznę od moich ulubionych J Jest to pędzel do podkładu firmy Royal i dwa pędzle Inglot (4 SS i 6 SS).
Zacznę od pędzla do podkładu, bo jest niesamowity. Włosie syntetyczne, gęste i co jest dla mnie bardzo ważne to fakt, że nie gubi sierści. Rozprowadza podkład bardzo dokładnie bez tak zwanych smug J a co śmieszniejsze podczas kursu okazało się, że jeden z wykładowców ma identyczny i do tego z rozbrajającą szczerością stwierdził, że nie zamieniłby go na żaden inny. Z tego, co sprawdzałam na Allegro cena jego wynosi ok. 15 zł, ja natomiast kupiłam go w pobliskiej aptece za ok. 3 euro J Niestety już ich w niej nie ma, miałam nadzieje wypróbować inne pędzle tej maki. Ma tylko jeden mankament i nie wiem czy to kwestia włosia czy kosmetyku, którego użyłam, ale nie mogę go doprać L. Na jednej z sesji nakładałam nim żółtą farbę do ciała i włosie pędzla jest żółte. Szorowałam go już chyba z tysiąc razy w międzyczasie oczywiście z niego korzystałam i ten kolor nie ma wpływu na makijaż, ale jakoś tak dla mnie to nie estetycznie ta żółć wygląda L No, ale chyba będę musiała się z nią pogodzić (Albo zamówić nowy na Allegro J) Więc pędzel ten jak widać mogę z czystym sercem polecić, nie wiem jak inne pędzle tej marki, ale ten do podkładu jest godny uwagi.


Kolejne dwa ocenię razem, bo są bardzo podobne do siebie, a różnią się jedynie wielkością. Zacznę od tego, że uwielbiam wręcz kocham produkty Inglota (poza paroma, ale wyjątek potwierdza regułę J) W trakcie kursu postanowiłam poszerzyć swój asortyment pędzli o wyżej wymienione, tj. 4SS i 6SS. Włosie jest delikatne, milutkie i nie wypada, a myję pędzle po każdym użyciu. Do tego 4SS jest na tyle duży, że czasem wolę nadać kontury twarzy właśnie tym pędzlem, są wtedy bardziej wyraziste, ale to już zależy od tego, jaki chcemy osiągnąć efekt J Niestety nie wiem, jaka jest ich cena w Polsce, mnie kosztowały ponad 15 euro za jeden i domyślam się, że gdybym zaczekała do wyjazdu do Polski byłaby wtedy mniejsza, :/ ale nie mogłam się doczekać i mimo tej ceny nadal je uwielbiam. Są to pędzle, bez których się nie ruszam i wykorzystuję do każdego makijażu. Pewnie zbankrutuję nie długo, ale jak tylko moja stopa dotknie Polskiej ziemi to skieruje się wprost do sklepu Inglota, a me ręce sięgną po kolejną partię pędzli. Więc chyb nie muszę mówić, że polecam ?! J



3 komentarze:

  1. Dobrze wiedzieć coś o takich pędzlach, co prawda nie używam ale nigdy nic nie wiadomo.
    Być może dzisiaj wykorzystam te fluorescencyjne pazurki to dam znać, albo opisze w notce ;)
    Dodaje do obserwowanych

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja używam wyłącznie pędzli z Inglota. Kiedyś marzył mi się MAC, jednak pewna wizażystka przekonała mnie, żeby dać sobie z nim spokój, bo pędzle Inglota są podobnej jakości. Posłuchałam jej i nie żałuję :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. MACa pędzelki mam, ale szczerze mówiąc to tylko dla tego, że to właśnie MAC (a ja troche sroczka jestem) :P Jak widać po moim poście, kocham swoje pędzelki z Inglota, bo są swietne. I na bank zainwestuję w inne tej marki :D

    OdpowiedzUsuń